I was at a Bach concert. It consoled, purified and strengthened me.

Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit.

sobota, 30 października 2010

zapowiedź pokrętna...

Niedługo wspomnę o moim ukochanym Pineal Eye.

Który ma nową płytę, lecz jej nie ma, itd.

Już niebawem.

środa, 27 października 2010

Antonin Artaud

Jeśli naszemu życiu brakuje siarki, czyli nieustannej magii, to dlatego że lubujemy się w oglądaniu naszych czynów i gubimy się w rozważaniach o wymarzonych kształtach naszych czynów, zamiast aby te marzenia nami powodowały.
Zdolność ta jest wyłącznie ludzka. Powiem nawet, że zakażenie tym, co ludzkie, wypaczyło idee, które powinny zostać boskie; albowiem nie tylko nie wierzę, że człowiek wymyślił to, co nadprzyrodzone i boskie, ale myślę, że tysiącletnia działalność człowieka skaziła w końcu to, co boskie.

ARTAUD, teatr i jego sobowtór, przeł. J. Błoński, Warszawa 2010, s. 46.


Pewnie jeden z największych szaleńców poprzedniego wieku.
Warto o nim pamiętać.
TU.

wtorek, 26 października 2010

Batcheeba - La Llorona (song)



Jedna piosenka do ściągnięcia i dołączenia do folderu pt. Batheeba.


Klimat jak najbardziej w jej stylu: mrok, pokrętna atmosfera, schizofreniczne coś tam...itd.


Enjoy!


sobota, 23 października 2010

dwugłowe bydle

Wszystko, co najgorsze, wychodzi z człowieka, który przecie jest tylko tresowanym bydlęciem i niczym więcej. Rolę pogromcy odgrywa społeczeństwo, które nawet wbrew daleko sięgającym swym instynktom (to twór, który ma swoje formalne instynkty od najdawniejszych czasów, od epok totemicznych [niewyraźnie] począwszy) toleruje umiarkowany alkoholizm dla dorywczych celów uspokojenia metafizyczno-bydlęcych stanów swoich "obywateli".

Witkacy


(kulawy cytat z Witkacego)

niedziela, 17 października 2010

Various Artists - Noise Varietes


Tak, tak... Kolejny składak dla maniaków noiseu.

Jest to może nawet dość ciekawy przekrój, który sięga takich okolic jak Rosja, USA, Portugalia, Japonia, Australia, Meksyk, Brazylia.

Żeby się nie rozpisywać wkleję ze strony macierzystej:

Nine songs. Eight noise producers. From seven different countries. Dehveraux’s high-fi industrial noise beats; Smorgasboard’s bedroom guitarnoise; the amazing circuits from the portuguese act Rancho Âmazio Motorizadas Novas; Aikichi Kuboyama’s wavy walls; FTRG’s (aka Fuck, The Retarded Girl) loud electronics; the mexican noise drone oscillations from Sir Edgar Carpenter; Noisy’s chaotic electronic noise and God Pussy’s proto-noise reinventions.

Noise Varieties stands for the Noise Music Globalization. All over the world, different styles of noise music are being developed by different producers; nowadays, and thanks to the internet, Noise’s no longer a genre confined to some underground music scenes: it’s a worldwide phenomenon!

TU!


Tracklist:

01 do you have AIDS yet? (Noisy)
02 əndü (Dehveraux)
03 pre-spring blues (Smorgasboard)
04 correção dos rústicos (Rancho Âmazio Motorizadas Novas)
05 untitled (Aikichi Kuboyama)
06 modularity (FTRG)
07 god, god... fuck you satan! (Sir Edgar Carpenter)
08 grudge VIP (Noisy)
09 dissonnancia futurista (God Pussy)

NOISE VARIETES

wtorek, 12 października 2010

filozoficzny aksjomat


- a sensibili in supremo gradu destruitur sensibile -

niedziela, 10 października 2010

The Day of The Antler - Crusader


Co tu dużo mówić - jeden, niedługo (niecałe 5 minut) utwór, który przedstawia nieco innego oblicze The Day of The Antler. Trochę bardziej folkowe...

Raczej traktować jako ciekawostkę, przy której chce się zapuścić brodę, wejść na statek i sunąć po północnych morzach. Przez chwilę przeszedł mnie dreszcz i poczułem, że muszę posłuchać starego Bathory... Jednak jest to bardzo, bardzo, bardzo, bardzo luźne skojarzenie.


Tracklist:

01 crusader

CRUSADER

czwartek, 7 października 2010

The Day of The Antler - Landfill 2004 - 2009


Zespół, który darzę specyficznym uczuciem.
I tyle w temacie.

A tak poważniej...

Nazwałbym to nagranie niezwykłym. Zresztą ten zespół w ogóle jest bardzo nietypowy i podejrzany. Robi dziwne rzeczy i... Ma dziwne wizje. Wizje... Wizje...
To coś nazwałbym nieinwazyjnym, delikatnym wręcz (tak! mimo utworów "vortex" i "melt"!), spokojnym noisem, może miejscami na granicy ambientu. Niby popiskuje, popierduje, ale jest w tym jakiś liryzm, odcisk palca kogoś myślącego dobrze takimi dźwiękami.

Do zespołu jeszcze niebawem wrócę, a na razie polecam to wydawnictwo, które uważam za 'automatyczny klasyk'. A więcej informacji o kapeli też niebawem...

Idźcie coś upolować. Jeśli nie ma poroża, to niech chociaż chodzi na dwóch nogach i nazywa się człowiekiem.


Tracklist:

01 introduction
02 vortex
03 melt
04 white tiles
05 landfill
06 bliss (reach out for the distant light)

LANDFILL 2004 - 2009

wtorek, 5 października 2010

zwierzęca zapowiedź...


Co nam mówi to zdjęcie?

















poniedziałek, 4 października 2010

Marlon Brando




Czy mimo wszystko Brando nie stał się jakąś gejowską ikoną?