I was at a Bach concert. It consoled, purified and strengthened me.

Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit.

wtorek, 31 maja 2011

# 03 - Fovea Hex

Coraz trudniej o prawdziwe perełki chyba. Tutaj mogę polecić ten oto album - Here is Where We Used to Sing (2011) - niekoniecznie znanego Fovea Hex.

Pójdę nieco na łatwiznę i pozwolę sobie zacytować słowa, zaprzyjaźnionego z Soinoise, Łukasza Modrzejewskiego:

Składa się na niego jedenaście utworów w tym trzy krótkie instrumentalne kompozycje. Nietuzinkowe dźwięki, jakie prezentuje ten zespół nie poddają się łatwym klasyfikacjom. Jest to unikatowa mieszanka angielskiego folku, subtelnych dźwięków pianina, elektroniki, a także awangardy i minimalizmu, wszystko to zostało otoczone pięknym mistycyzmem. Na szczególne wyróżnienie zasługują poetyckie teksty, których autorką jest oczywiście główna pomysłodawczyni projektu.

Całość recenzji - TU.
Album z kolei możecie zamówić - TU.

Odsłuchajcie i nie żałujcie tych paru groszy na rzeczy nieprzeciętne.

poniedziałek, 30 maja 2011

Choronzon - MK-CCCXXXIII


Ważna kwestia na początek:
P. Emerson Williams
Czy ktoś z obecnych nie zna tego pana? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, mogę powiedzieć tylko jedno - wstyd. I tyle w temacie. Jeszcze do tego wrócimy. Ale miejcie to nazwisko na uwadze i pogrzebcie nieco w sieci... Wiedzcie, że facet w pewnych mrocznych i pokrętnych kręgach uchodzi za legendę, więc... Materiał tu prezentowany jest ważny i w sumie nie wymaga większej reklamy.

Można tu mówić chyba o przyjemnych, nastrojowych, może nawet bujających, elektronicznych zabawach (przynajmniej na początku), które wpadają potem w odmęty ambientu. Do tej drugiej partii radziłbym podchodzić...z duchowym zaangażowaniem. Tak. W sobie znajdziecie klucz.
Osoby, które były prawdziwie zaangażowane np. w dźwięki produkowane przez Coil, wiedzą, o co mi chodzi i jak do tego podejść.

Przez ducha ludzkiego pojmuje się dwie władze zwane rozumem i wolą. Rozum jest naczyniem świata niebiańskiego, które w swej istocie jest Mądrością. Wola natomiast jest zbiornikiem niebiańskiego Gorąca, które w swej istocie jest Miłością (...); te dwie rzeczy - Mądrość i Miłość pochodzą od Boga jako Słońca, wpływają na niebo ogólnie i szczególnie - stąd Miłość i Mądrość obecna w aniołach.
E. Swedenborg, O stosunkach pomiędzy duszą i ciałem, tłum. A.S. Sawicki, Kraków 2005, s. 49-50.

Spróbujcie.


Tracklist:

01 mind control (peeling the layers)
02 mind control (core)
03 mind control (rebuilding)
04 mk-tantra

MK-CCCXXXIII

sobota, 28 maja 2011

drugi soinoise...

Witajcie umiłowani w...

Prace nad drugą kompilacją są w toku. Dumnie można powiedzieć:
work in progress...
Ta część różnić ma się od poprzedniej. Planuję więcej żywych brzmień, a zgłoszenia przyjmuję z Polski oraz ze świata. Jesteśmy też mądrzejsi o doświadczenia i różne takie, więc... Wiadomo. Winniśmy się rozwijać.
Jeśli są pytania - proszę bardzo.
Jeśli są jacyś chętni - wysyłajcie, co macie, na mejla do mnie. Odpowiadam wszystkim.

Za jakiś czas objawię nową maskotkę.

A tak...
Jest też pełna nazwa:


Soinoise vol. 2: SIDS

Pax nobiscum.

(...)

piątek, 27 maja 2011

Pregnant Spore - Gateway


Początek mojej skromnej ofensywy muzycznej...

Zacznijmy od paru źródeł, które mi też w przyszłości się przydadzą: facebook, soundcloud, lastfm, discogs, myspace i jakoś blog ze sporą dawką muzyki. Tyle winno starczyć.
Wcześniej nie znałem zespołu - przyznaję się bez bicia, właśnie w tym momencie odrabiam pracę domową. Z początku miałem pewne opory... Nie ma to jak sugerować się 'gwiazdkami' gdzieś tam w sieci, nawet mi to się zdarza w chwilach słabości - z drugiej strony 1/5 jest niemal wyzwaniem i spróbowałem...
I z pewnością nie żałuję.

Uściślając - jest to projekt jednoosobowy, którego pomysłowdawcą, twórcą, wyrobnikiem, itd. jest Justin Marc Lloyd z Baltimore. Gatunek (o ile ten wyraz coś jeszcze oznacza)? Nic prostszego - elitist-coined genre: avant-garde sound-art. normal dude-coined genre: noise.

Mamy tu do czynienia z - powiedzmy - trzydziestominutową suitą, która nieśpiesznie przeobraża się, nie boi się pewnych infantylnych tropów, lecz prowadzona jest z wyczuciem słusznej logiki. Zresztą to, co mówię, obrazuje okładka tego dzieła - cukierki, jakiś sens geometryczny i przypadek. Chyba.

W mojej ocenie te eksperymentalno-noiseowe zabawy działają. Czuć pasję, oddanie, miłość do muzyki, nutkę alchemika... Dźwięki trafiają tam, gdzie trafiać mają.
I odkopać można coś, co sprawia, że zapamiętuje się Pregnant Spore... A jest to tak płodny twór, że jeszcze będę z pewnością o nim pisał.


Tracklist:

01 gateway

GATEWAY

wtorek, 24 maja 2011

Grammal Seizure - God Sent Us (Genocide Organ cover)

Coś dziwnego dzieje się w ostatnim czasie z moim ukochanym Grammal Seizure... Jakiś kryzys uderza ze Zachodu w muzykę noise. Wpierw oberwał TBM, na chwilę zmartwychwstał, a potem znikł już zupełnie. Aktualnie chwieje się mocno Erik Stanger, który chyba traci wiarę w wytwarzanie jakiejkolwiek muzyki...
Nie mam pojęcia, co zrobić. Co mówić.

Mogę apelować - zamawiajcie albumy (chyba już nie można...)! Piszcie komentarze na jego blogu! Wysyłajcie pieniądze!

Ale czy coś to da?

A na razie poczęstujcie się tym smakowitym coverem.


atak zmasowany

Planuję zmasowany atak różnych albumów, które zalegają mi na pulpicie... Zrobiło się tutaj tak swojsko, sami znajomi, itd. Czas wpuścić nieco świeżego powietrza. Tzn. zrobić przeciąg jak cholera. To zawsze pomaga.

niedziela, 22 maja 2011

Sense From Nonsense - Four Humors


Kolejna nieposkromiona dawka szaleństwa. Chyba nawet lepsza niż w przypadku albumu wcześniej tu prezentowanego...


Niewątpliwie siłą tego wydawnictwa jest jego spójność i - że tak się wyrażę - wielka treść w niewielkim czasie.
Te zaledwie (jakieś) dwanaście minut przenosi do zupełnie innego świata, do którego klucze ludzie mają tylko ludzie o otwartych umysłach. Tacy, którzy w każdym przejawie życia (zwykłego, nawet miernego bytowania) potrafią znaleźć coś pięknego (lub sztukę). Mało tego, może wszystkie dźwięki, które nas otaczają są muzyką? Ale my (tzn. szarzy ludzie) mamy problem z wyłapaniem tego, bo uszy nie takie, słuch na pewno nie absolutny i przyzwyczajenia dość upokarzające...

Rzadko zdarza mi się wyróżniać pojedyncze utwory, staram się każdy album (i pochodne) traktować jako skończoną całość. Ale w tym wypadku muszę wspomnieć o ostatnim - "blood" - obcując z nim mam wrażenie, że dotykam czegoś trudnego do nazwania, istniejącego gdzieś między niczym nie skrępowanym szaleństwem a pierwotną radością z życia i z tworzenia (ew. 'kombinowania').

Tak, naprawdę napisałem, że nasze codziennie przyzwyczajenia słuchowe są upokarzające...
I to nagranie mnie w tym utwierdza.


Tracklist:

01 yelow bile
02 black bile
03 phlegm
04 blood

FOUR HUMORS

piątek, 20 maja 2011

Lars von Trier






Miły Boże, przecie i ja wygaduję czasem takie bałwaństwa, a cała różnica tkwi tylko w formie zewnętrznej wypowiedzi.

środa, 18 maja 2011

zaproszenie - "Słów, które uleciały..."

Jako że Paweł Orzeł wspiera moją niecną działalność i podarował tekst, który objawił się na C-section, nie mógłbym nie poinformować o następującym wydarzeniu:


I oczywiście - nie mógłbym nie zaprosić...

niedziela, 15 maja 2011

Switched On Pineal Eye


Witajcie w pokrętnym i trudnym świecie Pineal Eye...

Przypomnijmy jeszcze sobie poprzednie albumy: I (2009) i II (2010).
III jest w drodze. Prezentowany album jest więc produktem ubocznym.

Bądźmy szczerzy - jest to materiał naprawdę szalony. Ciężka podróż po umyśle szaleńca i recydywisty. Albo: nawiązując do nazwy - dotykamy tu sfery ducha człowieka, ale jest to duch niespokojny, mroczny, być może nawet sam zalękniony, ale budzący w innych (np. we mnie) trwogę. Sytuacja patowa. Nie może odnaleźć drogi ku zbawieniu, ale czy w ogóle jej szuka?

Jest to równocześnie materiał nie tyle osobisty (truizm), ale wręcz intymny. Dla mnie potwierdzeniem tego jest nagranie całości na jednym, konkretnym narzędziu - moog mg-1.
Duszno, schizofrenicznie, niesamowicie. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę trzeci utwór, oparty na irlandzkiej tradycji muzycznej...

Teraz już mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć -
Pineal Eye poszerza granice świadomości.

.ćizdwarps ot eicisuM


Tracklist:

01
02 dramatis personć
03 anomaly
04 skye boat song
05 the deluge
06 the whirling wheels
07 again as it was
08 disconnect
09 dreams are like stars
10 a hymn
11

SWITCHED ON PINEAL EYE

piątek, 13 maja 2011

szaleństwo...

Blogger szaleje....

...ale co ja mogę?



Gówno.


czwartek, 12 maja 2011

Jessica Duffy

Niezbyt imponujące dokonania filmowe (to ma się zmienić). Właściwie w tej chwili tylko Ink z 2009, ale...


...jest w niej coś tak pięknego.

Dla niej warto rzucić okiem na ten film.

wtorek, 10 maja 2011

# 02 - Kultura dźwięku

Nie będę opisywał wszystkiego, niech mówią za siebie nazwiska wymienione na grzbiecie tej publikacji: Jacques Attali, Luigi Russolo, Morton Feldman, Edgar Varèse, Henry Cowell, John Cage, R. Murray Schafer, Mark Slouka, Marry Russo & Daniel Warner, Simon Reynolds, Marshall McLuhan, Hanns Eisler & Theodor W. Adorno, Pierre Schaeffer, Francisco López, Ola Stockfelt, Brian Eno, Iain Chambers, Pauline Oliveros, J.K. Randall, Glenn Gould, John Oswald, Chris Cutler, Kodwo Eshun, Umberto Eco, Christoph Cox, Earle Brown, John Zorn, Anthony Braxton, Michael Nyman, Cornelius Cardew, David Toop, Ornette Coleman, Derek Bailey, Frederic Rzewsi, George E. LEwis, Susan McClary, Kyle Gann, Steve Reich, Wim Mertens, Tony Conrad, Philip Sherbourne,László Moholy-Nagy, William S. Burroughs, Christian Marclay & Yasunao Tone, Paul D. Miller, Jacques Barzun, Karheinz Stockhausen, Aphex Twin, Scanner, Daniel Pemberton, Ben Neill, Kim Cascone...
Poważne i przytłaczające kompendium wiedzy. Dla zaawansowanych melomanów.

Kultura dźwięku. Teksty o muzyce współczesnej, pod red. Christoph Cox, Daniel Warner, przekł. zbiorowy, Gdańsk 2010.

Wydawnictwo, oczywiście, słowo/obraz terytoria.

sobota, 7 maja 2011

Social Cream - LP


Odbijamy w kierunku lo-fi. Kiedyś musiało to nastąpić. Nagranie, które tym razem prezentuję jest dla mnie czymś w rodzaju sentymentalnej podróży w okolice Sonic Youth, Nirvany, Pixies, Ramones... Czasem z domieszką czegoś bardziej eksperymentalnego lub hałaśliwego

W skład zespołu wochodzą: Jakub Lemiszewski (gitara, perkusja), Filip Skitek (gitara, wokal), Matthew Ramone (bas), Sonia Ferreira Valente (perkusja, gitara).
(I może przy okazji od razu zdradzę, że Lemisza kojarzycie już z A Hole In Silence.)

Oddam głos na chwilę zespołowi:

A "LP" to zbiór nagrań z prób i koncertów. Niektóre nagrania były nagrywane na telefon komórkowy, niektóre zaś na mikrofon z laptopa. Chcieliśmy nagrać całość na podniszczoną kasetę - ale może przy jakiejś kolejnej EPce tak zrobimy.

Przyznaję, że bardzo spodobał mi się pomysł z telefonem komórkowym. Skoro żyjemy w czasach, kiedy robi się konkursy na filmy robione komórką... A pomysł z kasetą oddaje charakter zespołu. I powiedziałbym, że też wskazuje na pewną determinację na takim sobie gruncie muzycznym, jaki mają w tym kraju.

Będę kibicował Social Cream. Z paru powodów: bo mają trochę krzywo pod sufitem, bo bije szczerość z ich grania i przez chwilę poczułem się jak za młodu, kiedy to słuchałem namiętnie bootlegów wszelakich.

Po więcej informacji lub zamówienia - TU.
Albo na facebook lub myspace.


Polecam.


Tracklist:

01 china song
02 surf
03 try my mind
04 przystankowy
05 anti-social
06 spaceless in mind
07 przepis na naleśniki
08 ałimbałe
09 ńeman song
10 i need sun, i need love
11 impro
12 pan hałaś zasiada do stołu

LP

piątek, 6 maja 2011

Frame of Mind

Ogłoszenie skromne:

Zajrzyjcie koniecznie TU.

Nowy projekt Adama Mańkowskiego, który dobrze znany jest wizytatorom tego bloga. Szykuje się bardzo ciekawe dzieło audiowizualne (dobre określenie?) i to najprawdopodobniej jeszcze w tym roku!

*

Poza tym... Zastanawiam się, czy za za jakiś czas nie otworzyć na Soinoise swoistego hall of fame. Adam z pewnością znalazłby się na tym hall. Parę innych twórców regularnie się tu pojawiających - takoż. Robocza nazwa - hall of lame. Oczywiście z przymrużeniem oka...

wtorek, 3 maja 2011

wydawnicze chamstwo (r. 1960)

W przekładzie polskim Wydawnictwo czuło się uprawnione do opuszczenia pewnych niewielkich i nielicznych partii tekstu (zaznaczając to kropkami ujętymi w nawias), jako zbyt drastycznych i niepotrzebnych dla współczesnego czytelnika.

Henryk Bednarek


"W drodze..."

niedziela, 1 maja 2011

Ektoise - Remix/Reform


Cieszę się, że mogę znowu zaprezentować coś Ektoise na blogu. Zespół ten cieszył się niemałą popularność, w przypadku poprzedniego albumu - TU. I mam nadzieję, że tym razem nie będzie inaczej.
Zacznę najpierw od paru adresów (może najwyższa pora zrobić z tego normę?): strona główna, myspace, lastfm, bandcamp, soundcloud... Tyle starczy. Aż nadto.

W przypadku debiutu napisałem niewiele, tutaj właściwie mógłbym jeszcze mniej, bo w końcu remiksy, ale... Z jedną rzeczną na pewno się nie pomyliłem. Ektoise jest zespołem, o którym warto zawsze pamiętać. Wtedy nazwałem to muzyką syntetyczną z masą naleciałości, tu remiksy wydają się spójniejsze, co akurat nic nie wnosi do naszego dyskursu, ale podtrzymuję ten 'syntetyczny' nastrój, choć nieco bardziej rozmyty.

I o dziwo, właśnie słuchając tego materiału, zdałem sobie sprawę dlaczego mamy tu do czynienia z kapelą w jakiś sposób wyjątkową. Otóż Ektoise jest z pewnością zespołem alternatywnym (przy całej chwale i szerokości tego określenia), ale też ma 'to coś', dzięki czemu jest straszny dla nieco mniej wtajemniczonych (wyrobionych, skrzywdzonych) słuchaczy.

Także... Życzę miłej uczty i czekamy na LP.


Tracklist:

01 miasma (Greg Reason)
02 lmenitemix (Bola)
03 transformation of guilt (Nic McConaghy)
04 active denial (Tetra)
05 systematic (Re:Enactment)
06 new flesh (Tigermoth)
07 rivers (Palindromic Resonance)
08 the thought police (The Black Dog)
09 miasma (Subsea)
10 euclidean curve (Institute of Reason)
11 armour down (Ambersound)
12 vovchanchyn (Greg Reason)

REMIX/REFORM