Dawno już nie słuchałem tak szalonego, ciężkiego, brutalnego, pokrętnego, bezpretensjonalnego, drapieżnego, miażdżącego, agresywnego, wypaczonego, obrazoburczego, rozkurwiającego i pięknego noiseu. Naprawdę - dawno.
Zawsze miałem sentyment do Critical Theatre... Czemu wcześniej nic nie umieściłem na blogu? Cholera wie... Jakaś (pierdolona) starcza demencja.
Tak czy inaczej to materiał tylko dla odważnych. I prawdziwych koneserów.
I zarzucę przy okazji okolicznościowym cytatem:
Jazon był już stary i przez wszystkich opuszczony. O jego czynach opowiadano dzieciom, dlatego nie znajdował nikogo, komu mógłby sam o nich opowiedzieć. Powrócił do Koryntu, gdzie spotkało go tyle straszliwości i gdzie nawet królował. Tam stał jego okręt Argo wyciągnięty na morski brzeg. Był to jego pierwszy - i ostatni, i prawdziwy - towarzysz. I nawet nie mógł się użalać, że to towarzysz milczący, gdyż belka wieńcząca jego dziób odznaczała się głosem i Jazon dobrze pamiętał brzmienie tego głosu, niepodobne do żadnego innego. Swego czasu ten głos go przerażał, teraz budził w nim nostalgię jak głos piastunki. Popatrzył na ten okręt, który kochał bardziej niż wszystkie kobiety, a już na pewno bardziej niż Medeę, tę rzekomą barbarzynkę, która na pozór znajdowała się ciągle na skraju przepaści, a w istocie nie czyniła nic innego, jak tylko przenosiła się z pałacu do pałacu, z królestwa do królestwa, siejąc wszędzie nieszczęście, a siebie zawsze ratując, razem ze swoim wozem i swymi wężami. Urok okrętu Argo mógłby mu teraz udzielić ostatniej przysługi: mógł się przecież powiesić na belce jego dziobu. Potem pogrążył się w mamrotaniu i w majaczeniach z plecami opartymi o stępkę. Jedna ze spróchniałych belek spadła z pokładu i uderzając go w głowę, zadała mu śmierć.
R. Calasso, Zaślubiny Kadmosa z Harmonią, tłum. S. Kasprzysiak, Warszawa 2010, s. 335-336.
Tracklist:
01 the purged
02 the exiled
03 the lament (3 of swords)
04 removing the blade
05 a new scar
06 autonomous kingdom
PSYCH BURN
Zawsze miałem sentyment do Critical Theatre... Czemu wcześniej nic nie umieściłem na blogu? Cholera wie... Jakaś (pierdolona) starcza demencja.
Tak czy inaczej to materiał tylko dla odważnych. I prawdziwych koneserów.
I zarzucę przy okazji okolicznościowym cytatem:
Jazon był już stary i przez wszystkich opuszczony. O jego czynach opowiadano dzieciom, dlatego nie znajdował nikogo, komu mógłby sam o nich opowiedzieć. Powrócił do Koryntu, gdzie spotkało go tyle straszliwości i gdzie nawet królował. Tam stał jego okręt Argo wyciągnięty na morski brzeg. Był to jego pierwszy - i ostatni, i prawdziwy - towarzysz. I nawet nie mógł się użalać, że to towarzysz milczący, gdyż belka wieńcząca jego dziób odznaczała się głosem i Jazon dobrze pamiętał brzmienie tego głosu, niepodobne do żadnego innego. Swego czasu ten głos go przerażał, teraz budził w nim nostalgię jak głos piastunki. Popatrzył na ten okręt, który kochał bardziej niż wszystkie kobiety, a już na pewno bardziej niż Medeę, tę rzekomą barbarzynkę, która na pozór znajdowała się ciągle na skraju przepaści, a w istocie nie czyniła nic innego, jak tylko przenosiła się z pałacu do pałacu, z królestwa do królestwa, siejąc wszędzie nieszczęście, a siebie zawsze ratując, razem ze swoim wozem i swymi wężami. Urok okrętu Argo mógłby mu teraz udzielić ostatniej przysługi: mógł się przecież powiesić na belce jego dziobu. Potem pogrążył się w mamrotaniu i w majaczeniach z plecami opartymi o stępkę. Jedna ze spróchniałych belek spadła z pokładu i uderzając go w głowę, zadała mu śmierć.
R. Calasso, Zaślubiny Kadmosa z Harmonią, tłum. S. Kasprzysiak, Warszawa 2010, s. 335-336.
Tracklist:
01 the purged
02 the exiled
03 the lament (3 of swords)
04 removing the blade
05 a new scar
06 autonomous kingdom
PSYCH BURN
Jak ty potem po ziemii chodzić możesz?
OdpowiedzUsuńAcha. Zaraziłeś mnie pawiem - ale to własnie po tym paw mi się śnił. I hipopotam miniaturka!
takie, nieprzyzwoite sny? karalne?
OdpowiedzUsuńa chodzić jakoś daje radę. jedynie człowiek emanuje dziwną energią, wiesz - latarnie gasną, samochody się zderzają, drzewa usychają, zwierzęta uciekają... tylko asfalt dzielnie to znosi.
Ale nie tak samo mój paw, jak Twój paw.
OdpowiedzUsuńAch, znam to. A ta muzyka inaczej na mnie działa. Bo to co Ty opisałeś, to mi się dzieje, ale jak jestem własnie bez muzyki a totalnie sama i wydzielam coś takiego, potrafię tak. Zaś po tych utworach, dziwnie jest. Trochę jak migrena ale bez bólu.
świetna muza do książki :]
OdpowiedzUsuńhehe, cieszę się.
OdpowiedzUsuńto był oczywiście żart, ale muza sama w sobie przednia \m/
OdpowiedzUsuń/majter
no, jeszcze jutro wrzucę jedną noiseową ciekawostkę...ale już nieco spokojniej będzie.
OdpowiedzUsuń