I was at a Bach concert. It consoled, purified and strengthened me.

Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit.

piątek, 30 września 2011

The Hospital - Autoerotic Asphyxia


Stary, dobry Erik Stanger. Pojawiał się już tu wielokrotnie i mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie inaczej. Chociaż słuchając takiej muzyki nigdy nie wiadomo...

The Hospital, tę roczną odskocznię od Grammal Seizure, traktowałem zawsze z wielką sympatią. W porównaniu z GS główną różnicą było zwolnienie tempa, moim zdaniem bardziej dopracowany dźwięk i ogólna 'poetyckość' materiału. Przewierca człowieka aż miło, ale niekoniecznie rozrzuca wnętrzności po całej okolicy. Jest to bardzo subtelne granie i wyjątkowo złowrocie.

Aż posłużę się cytatem, bo dawno tego nie robiłem:

Potraficie sobie wyobrazić, jak to jest wiecznie płonąć? (...) Wiecznie, bez jednej chwili wytchnienia, cały czas cierpieć? Czy kiedyś próbowałyście na krótką chwilę przyłożyć zapałkę do palca? Pamiętacie tamto uczucie? To teraz wyobraźcie sobie taki ból w całym ciele, nigdy niekończący się, trwający wiecznie. Oczami wyobraźni przeniknijcie bramy piekieł i przyjrzyjcie się szalejącym płomieniom. Wyobraźcie sobie siebie pośród tych płomieni, szatanów i wzbudzających lęk cieni, wyobraźcie sobie tam wasze dusze, które trafiają do piekła, jeśli umrzecie w grzechu śmiertelnym!
L. Graves, Kobieta nieznana, przekł. B. Nawrot, Warszawa 2008, s. 124.

To nagranie trwające nieco ponad kwadrans jest wyśmienitą, reprezentatywną próbką grania The Hospital. Krążą gdzieś wokół niego duchy potępionych lub zwykłych ofiarach chorych ludzi. Wiadomo, inspiracje Erika sięgały tutaj różnych wynaturzeń objawiających się w historii ludzkości. W tym przypadku wszystko wokół cielesności. To zawsze nośny temat, a w zestawieniu z tą muzyką... Twarz ludzkości jest dziwnie zbrodnicza. Nieprzyjemna. Po prostu Zła.


Tracklist:

01 don't come in
02 suffocate
03 autoerotic 1
04 plastic bag
05 autoerotic 2

AUTOEROTIC ASPHYXIA

wtorek, 27 września 2011

Critical Theatre - Wyrd-War


Nie ma tu wielu wyjątkowych odnośników, zostanę więc przy myspace. I warto pamiętać, że pisałem już o tym zespole, na wysokości ich Psych Burn. Teraz pragnę przedstawić nieco wcześniejszy materiał...

Noise. Choć może nie do końca ortodoksyjny. Gdzieś z domieszką ambientu, droneu, czy nawet z pewnymi industrialnymi naleciałościami. Ale muzyka ta wyrasta z pewnością z idei czystego hałasu.
Jest mrocznie, schizofrenicznie i właściwie w niezbyt wygórowanym tempie. Czyli to, co lubię najbardziej. Utwory oparte (niekiedy) na chorym rytmie, wypuszczają z siebie dziwne dźwięki, które całkiem subtelnie wwiercają się w głowę słuchacza.
I albo mi odbija albo w tych dźwiękach zdarza mi się słyszeć jęki potępionych ludzi.

Nie mówię tego zbyt często, ale jest w tej muzyce coś demonicznego. Niepokojącego. Zespół nie potrzebuje ściany dźwięku i strasznych krzyków, by wzbudzić to dziwne uczucie u słuchacza. Osiąga to zupełnie innymi środkami.
I oczywiście wiedźmowy trans... Słucham i faktycznie widzę wiedźmy, stare, paskudne, koślawo tańczące nago wokół ogniska. Oczywiście, wszystkie odurzone wcześniejszym pocałunkiem złożonym pod ogonem samego szatana. Coś w tym stylu.

Bardzo, bardzo, bardzo dobry i klimatyczny materiał. Polecam wszystkim, którzy szukają pomysłu w muzyce, ale nie efekciarstwa. Klimatu. I swoistej namiętności wobec zła.


Tracklist:

01 rust and renewal
02 witch's trance raga part I
03 witch's trance raga part II
04 catLord
05 solsticeritual
06 lull
07 moloch, you cannot touch her

WYRD-WARD

sobota, 24 września 2011

Subterrestrial - We Live Inside


Czytajcie, a wiedza będzie wam dana: myspace, lastfm, soundcloud, archive... I oczywiście blogspot, gdzie znajdziecie sporo rzeczy, nie tylko muzykę tej grupy.

Kim jest zespół?
Subterrestrial is a dark ambient/experimental music project from the San Francisco Bay Area. Subterrestrial explores hollow earth and esoteric themes, unexplainable phenomenon and the mysteries of the universe using a variety of experimental musical styles as a vehicle. Subterrestrial has released a number of creative commons netaudio albums on various netlabels, as well as physical releases and compilation appearances.

Jaka jest idea tego albumu?
The second installment of Subterrestrial's series of hollow earth themed albums, "We Live Inside" is inspired by 19th century Utopian mystic Cyrus Reed Teed and his principle of "Cellular Cosmogony" or concave earth. Teed believed that the earth was not only hollow, but that we live on the inside surface. Subterrestrial channels atmospheric drone doom sounds for this outing.

Wszystko z grubsza jak powyżej. Subtererrestrial nie kłamał raczej. Dodałbym jeszcze, że całość poważnie nawiązuje do drone, ale tylko w sferze formalnej. Można też odnaleźć pewne nawiązania do innych gatunków. Ale duchowo jest to materiał, który wyrósł (chyba) na post-rocku, chociaż nie odczuwa się tego aż tak nachalnie. A, i oczywiście na progresywnym graniu.

Daje to wszystko ciekawą, alchemiczną mieszankę, która wciąga. Ta muzyka z pewnością ma to w sobie. Wydaje mi się, że zespół jest na tyle młody, że jeszcze nie ukazał w pełni swoich możliwości... Ale to kwestia czasu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze Subterrestrial może być liczącą się nazwą na scenie alternatywnej.
Z pewnością jeszcze o nich napiszę.


Tracklist:

01 the cellular cosmogony
02 seven mercurial disks
03 the 24 year cycle
04 in the hollow of his hand
05 a gently oscillating ocean of magnetic and spiritual ecstasy
06 invisible sun
07 beyond the 17 layers, a void

WE LIVE INSIDE

piątek, 23 września 2011

aspirin














Why?

wtorek, 20 września 2011

Antireality - Transparent Time Trailz


Krótko - strona domowa, lastfm. Styknie.

Kolejny noiseowo-eksperymentalny pomiot, którego słucha się z przyjemnością.

Zespół ułatwił mi sprawę, więc mogę to wkleić:

antireality is transpersonal sound experience – fulfilling an intermission between ‘alpha’ and ‘omega’, ‘here and now’. improvised sound abstractions of noise are symbolizing expression of free will, which can go far beyond general conventional musical forms, excluding determinism, fatality. noise here means absolute deconstruction of musical motives, division in primary elements, break-down of common notion – thus facilitating access to unawareness, shapeless content – procreation of ‘nothingness’ manifestation in us ourselves.

Kto już trochę zna tego bloga, znajdzie z pewnością w powyższej wypowiedzi słowa, które oddają mój stosunek do muzyki lub moich własnych muzycznych poszukiwań.
Te trzy suity (każda ponad 10 minut) wykazują niesamowite zrównoważenie i wielkie bogactwo treści. Aby to zrozumieć (tzn. przedrzeć się przez z pozoru jednostajne piszczenie), trzeba jednak być na odpowiednim poziomie osłuchania noisem. Słychać, że nie są to debiutanci i że za tymi dźwiękami kryje się techniczna sprawność i pomysł.
Na swój sposób jest to wyjątkowo wyrafinowany materiał.

Na pewno napiszę jeszcze o Antireality.


Tracklist:

01 transparent
02 time
03 trailz

TRANSPARENT TIME TRAILZ

niedziela, 18 września 2011

Indo - Running Program From Earth


Garść różnych stron, które przybliżą nam tę enigmatyczną postać: myspace, soundcloud i...domowa.

Dotykając tego materiału, jak wskazuje tytuł, należy odkryć w sobie pokłady sympatii dla matki ziemi. Tak, tej ziemi, z której wyrastamy i która nas żywi. Oczywiście, człowiek myśląc o naturze wyobraża sobie drzewa, krzaczki, kwiatki i ptaszki, które sobie niefrasobliwie 'ćwierdolą'. Wszelkie idee ratowania naszej planety oparte są właśnie na tych ładnych, zielonych i niebieskich widoczkach, a nie robakach, które ugrzęzły dawno temu pod ziemią.

Do rzeczy.
Ten album to różne formy hołdów złożonych naturze. Całość ma wysoce podejrzaną konstrukcję (pierwszy utwór ponad 20 minut, reszta nieco krótsza, ale też robi wrażenie). To nieco nieortodoksyjne podejście do tematu w mojej ocenie niczemu nie przeszkadza. Gdzieś w umyśle słuchacza uzupełnia się i... W ogóle czas przestaje istnieć. To chyba największa zaleta, jaką można zaprezentować na temat jakiejkolwiek muzyki.

Próbując gatunkowo jakoś określić to nagranie, pójdę na łatwiznę i wkleję, co podał twórca w pliku informacyjnym: ambient, ethnic, tribal, drone.
Co ciekawe, oddając się tym dźwiękom w ogóle nie myślę o konkretnym gatunku. Chcę się oddać dźwiękom, które ukazują autorską wizję natury i sposobu na jej kochanie.


Traclist:

01 running program from earth 01
02 running program from earth 02
03 running program from earth 03
04 running program from earth 04
05 running program from earth 05
06 running program from earth 06

RUNNING PROGRAM FROM EARTH

sobota, 17 września 2011

'vol. 2' coraz bliżej

Wszystko wskazuje na to, że już za miesiąc ukaże się druga odsłona składanek Soinoise...

Co tu jeszcze dodać?

Kawał ciężkiej roboty został odwalony.
Trzynastego października powinno to ujrzeć światło dzienne.
Osoby o słabszych nerwach lepiej niech nie czekają.

Tyle.
Salud.

czwartek, 15 września 2011

Salakapakka Sound System - Drunk for Three Weeks


Pijaństwo, alkoholizm, nieumiarkowanie w piciu, żłopanie... Pospolite chlanie.
Jeśli ktoś nie zna tych dziwnych stanów (ciągów), to nie wiem, po co czyta te słowa.

Picie nie jest zawsze wesołą czynnością. Można nucić idąc do baru, śmiać się, być w ogólnie dobrej kondycji psycho-fizycznej. Jednak w pewnym momencie to picie zamienia się w wyniszczający rytuał. Dźwięki, które na początku w naszej głowie uważaliśmy za ciekawe melodie i układały się w przyjazne fanaberie, zamieniają się w dość wyniszczający hałas, zgrzyt, jazgot, buczenie - zależy od aktualnego położenia głowy.

Pewną formą tego upojenia jest właśnie ten mini-album SSS. Chociaż w nim rytuał upajania się przybiera dziwną formę konkursu, w przerwach którego należy ogarnąć walące się wszędzie butelki. Ta niezbyt przyjemna czynność oddziaływuje negatywnie na umysł pijącego. Zapobiec można temu tylko dalej pijąc... Człowiek jednak już nie jest taki sam.
Ostatni tydzień to absolutna dezintegracja osoby. Jakby każdy element składowy człowieka odpadał w inną stronę.

Najbardziej przerażającą rzeczą w tym albumie jest... Jego dostępność. Można wpaść w ciąg (zug) i już z niego nie wyjść. W tej muzycznej perspektywie wydaje się to w końcu cholernie przyjemne.


Tracklist:

01 first week
02 second week
03 third week
04 the end

DRUNK FOR THREE WEEKS

środa, 14 września 2011

fb

Ciężko mi wejść w konkretny rytm. Wakacje i inne sprawy nieco wpływają na te dłuższe przestoje. I ciągle o czymś zapominam... Tak czy inaczej...
Nieważne.

Trzeba wspomnieć o tym, że soinoise objawiło się na fb.
Zajrzyjcie i bądźcie przerażeni.


Kolejne moje 'widzimisie'. Nie jest lekko.
Zapraszam.

czwartek, 8 września 2011

Count Brent von Himmel & the Ziopin Choir - Ye Owned Thait Hull World


Kolejna odsłona spod znaku Counta Brenta. I można rzec, że tradycyjnie jestem zachwycony.

Tym razem paranoiczna orkiestra w dużej mierze prowadzi nas po obszarach kompozycji potencjalnych. Przynajmniej tak to na chwilę obecną nazywam.
Album ten składa się ze znacznej liczby przerywników - chociaż w pewnym momencie granica między 'przeszkadzajką' a właściwym utworem ulega zamazaniu.

Całość wydaje się 'wznosić', a tym punktem szczytowym jest przecudowny, marszowy 'that wind we were in' (rzadko wyróżniam pojedyncze utwory, ale nie mogłem się tu oprzeć). Jest to prawdziwa perełka tej płyty. Zresztą Count już przyzwyczaił słuchaczy, że wśród bardzo równych i ciekawych kompozycji jedna musi się znacznie wybijać.

Gdy słucham tych dźwięków, przypominam sobie słowa hiszpańskiego metafizyka-egzystencjalisty (chrześcijańskiego), który nazywał się Miguel de Unamuno:

Centralnym elementem naszej osoby jest poczucie tragiczności.

I Count z pewnością to czuje. A my mamy okazję usłyszeć.


Tracklist:

01 gyanánt
02 óta
03 alattam
04 the wavy parade
05 túl
06 that wind we were in
07 körül
08 dzsungel bunsz
09 belül
10 keresztül
11 as for the animals

YE OWNED THAIT HULL WORLD