I was at a Bach concert. It consoled, purified and strengthened me.

Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit.

czwartek, 30 grudnia 2010

soinoise vol. 1 - dalsze szczegóły...

A tak, kurwa no, zapomniałem.
Ten burdel ze świętami, nowym rokiem i... Dobija i kasuje myślenie.


vol. 1 (mniejsza o ładne wstępy) ma już ostateczną nazwę:


...



C-section



...


Jeśli więc chcesz zrobić okładkę, to już wiesz wszystko.



soinoise vol. 1
C-section

środa, 29 grudnia 2010

Coup De Grace - No Hope


Tak by odreagować święta... Przyjemna porcja chorych dźwięków.

Jak za starych czasów bezpośrednio daję coś, co niedawno ukazało się u TBM z jego komentarzem:


DON'T TAKE IT OUT ON YOUR KID

The world is to happy of a place. Given the season, we need to take time and meditate on the misery and suffering. For you, a gift from me.

No Hope.

Domyślam się, że ten projekt nie jest zbyt dobrze znany. Nawet weterani gwałtów usznych mogą nie bardzo kojarzyć. Pomocne więc okażą się te linki: tu (strona o...), tu (dyskografia...) i... Albo starczy.
Dalej szukajcie sami.

Spróbujcie. Serdecznie polecam.
Jeśli ktoś przetrzyma - niech da znać i opisze swoje wrażenia. Chętniej też podzielę się wtedy swoimi skromnymi i upośledzonymi przemyśleniami.
Odmaszerować.


Tracklist:

01 no hope
02 sick of living / unwilling to die
03 attainment
04 the deathening
05 baseless visions
06 your children
07 sexualis
08 birth
09 child sect
10 holding death
11 reality photograph (pt 1 & 2)
12 no hope (live at in vitro II)

NO HOPE

niedziela, 26 grudnia 2010

goryle i inne małpy

Patrz tytuł - nie bardzo pasują tutaj. (Z całą sympatią dla krewnych jakichś tam.)
W końcu królują tu ponure dźwięki i ogólne obrzydzenie życiem. Obiecuję poprawę. Od jutra.
Słowo. Będzie trochę jak za starych, dobrych, pikantnych czasów.
I chuj.

sobota, 25 grudnia 2010

Gorillaz - The Fall


Święta świętami.
Ale miło się robi na duszy, gdy wszystko jest tak chujowo, jeśli można otrzymać taką przyjemną niespodziankę od samego Albarna.
Mniej przebojowo, bardziej alternatywnie lub bardziej szkicowo. Swoisty zapis z podróży po Stanach.



Głównie dla fanów, ale rzućcie uchem. Warto.


.TU.

Pogrzebcie sami w necie za mp3...

środa, 22 grudnia 2010

Pierre Puvis de Chavannes


























leć, leć, baloniku, leć.

sobota, 18 grudnia 2010

ostrzeżenie bergmanowskie


Ściągać tribute poniżej, ale to już. Raz, raz.
Bo zamknę bloga i rezygnuję ze składaka.

piątek, 17 grudnia 2010

V/A - A Tribute to Ingmar Bergman


Mija dokładnie rok od pierwszego wpisu na tym nieszczęsnym blogu. (Możliwe, że nadal nie umiem się nim posługiwać i to było dzień wcześniej lub dzień później. Nieważne. Tak czy inaczej szybko poszło.)
Jest to dość wątpliwa okazja, chciałem mimo wszystko jednak jakoś ją zaznaczyć. Czymś wyjątkowym dla mnie. Padło na to dziwne wydawnictwo z listopada 2008 roku:


Shimmering Green Bird - A Tribute to Ingmar Bergman



(Teoretycznie data jego śmierci lub rocznica urodzin byłaby bardziej sensowna, ale...)

Ingmar Bergman passed away on July 30th, 2007. From his passing these songs were born. The title of this collection comes from a 2001 interview in which the director recounted a dream in which a “large, shimmering green bird” spoke to him in a field and his lifelong fear of birds.

Z grubsza opisując, mamy tu z grubsza muzykę instrumentalną (miejscami odrobina elektroniki, gdzieś nawet trochę hałasu i niepozorny wokal), bardziej bądź mniej luźno opartą na motywach z filmów Bergmana. Zresztą tytuły sporo mówią, choć niektóre są dość tajemnicze... Jest to coś innego. Sporo tu smutku i niepokoju. Na pewno rarytas. Cieszę się, że odkryłem to coś.


Jednakże Do radości jest również nieprawdopodobnym melodramatem. Nieszczęsna kuchenka spirytusowa eksploduje na początku filmu, a IX Symfonia Beethovena jest wykorzystywana bez skrupułów. W gruncie rzeczy nie mam nic przeciwko melodramatowi, a także tak zwanej operze mydlanej. Umiejętne posługiwania się konwencją melodramatu daje nieograniczone możliwości emocjonalne.
I. Bergman, Obrazy, tłum. T. Szczepański, Warszawa 1993, s. 278-282.


Tracklist:

01 Mute Echo (In Honor of Persona) (by Agnes Szelag and Caroline Penwarden)
02 The Fish is Dead (by A Million Billion)
03 Sarabande 1 (by Lance Grabmiller)
04 Monika (by Phillip Greenlief and Agnes Szelag)
05 Tystnaden (by Encomiast)
06 The Goat Hisses With His 2 Teeth (by A Million Billion)
07 Sarabande 2 (by Lance Grabmiller)
08 Winter Light (by George Cremaschi)
09 The Dark One Dances On the Shore (by The Beautiful Room Is Empty)
10 Dream:annex (by Nathan Hubbard with Nina Deering)
11 Passagio (by Robert Scott Thompson)

A TRIBUTE TO INGMAR BERGMAN

środa, 15 grudnia 2010

Boris Karloff


(...)
(...)

poniedziałek, 13 grudnia 2010

życzenia...


...sobie składam.

niedziela, 12 grudnia 2010

TBM 59


Klasycznie - bardzo ładny zestawik przygotowany przez Jego Świętobliwość TBM.

A w nim m.in.: NON, Gothick, Ordo Rosarius Equilibrio i Cult Of Twins...
(To ostatnie mieliście okazję już poznać na blogu.)

Polecam.

!TU!

czwartek, 9 grudnia 2010

Już jutro...



SWANS!

poniedziałek, 6 grudnia 2010

V/A - soinoise vol. 1 - zgłoszenia


A teraz bardzo ważne ogłoszenie.


Do świąt bądź ich okolic zbieram głoszenia do czegoś, co zwać się będzie soinoise vol. 1.

Mam tu na myśli niemal typowe v/a, lecz oparte wyłącznie na młodych i polskich (na razie) twórcach.

Zasady są proste:

Jeśli ktoś pragnie wziąć w tym udział albo przynajmniej spróbować - niech podeśle jeden lub dwa utwory. Spodoba mi się któryś - umieszczę. I tyla. No... Napiszę jeszcze coś miłego o nim i pójdzie w świat.

Zgłoszenia oczywiście na paul.soin@o2.pl


Do potencjalnych nowych przybłęd - nie zapomnijcie zapoznać się z przybliżonym profilem zainteresowań tutejszych. Elektroniczno-noiseowe-eksperymentalne bagno...

Jeśli ktoś pragnąłby zrobić okładkę, to jest również mile widziany.
Podtytuł pierwszego składaka soinoise ciągle w fazie wymyślania...
Na wszelkie pytania chętnie odpowie mój rogaty współpracownik, który wciąż szlaja się w tym samym fartuchu. Przepraszam. Fraku.

środa, 1 grudnia 2010

poniedziałek, 29 listopada 2010

Kordian Trudny - 58-300


Zapraszam was do zapoznania się z relatywnie nietypowym materiałem i jednocześnie skonstruowanym ze sporym poczuciem humoru, co na tym blogu jest jednak rzadkością. Ale to moja wina, bo ja jestem upośledzony, a nie zabawny.

Może parę informacji o zespole na początek:

Zespół Kordian Trudny powstał bardzo dawno temu, może nawet jeszcze przed denominacją złotówki. Do dziś nie zdobyliśmy popularności, bo nigdy nie wyjeżdżaliśmy poza Wałbrzych (nasz perkusista raz był we Wrocławiu, gdzie kupił sobie fajne buty, ale on trochę się od nas różni, bo jest z pochodzenia Niemcem). W kwietniu 2009 nasz basista założył sobie internet, co zaowocowało możliwością zaprezentowania Państwu naszych dokonań.

Więcej informacji tu lub tam. I jeszcze tutaj.

Mamy tu do czynienia z muzycznym kolażem z prawdziwego zdarzenia. Trochę rockowego grania, trudnych do określenia rzeczy lub utworów powszechnie rozpoznawanych przez wszystkich, czyli tzw. zapożyczeń bez zgody autora, o czym zespół informuje dość przewrotnie. Wszystko to jest ze sobą splecione w sposób misterny i szalony. Widzę w tym swoistą audycję radiową dla osób chorych psychicznie.

Pozostaje więc mi tylko polecić. Materiał trwa kwadrans (ep), powinniście kliknąć poniżej:


niedziela, 28 listopada 2010

czwartek, 25 listopada 2010

Peter "Sleazy" Christopherson


(27 II 1955 - 24 XI 2010)

środa, 24 listopada 2010

enter the void


W końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu, w końcu...

poniedziałek, 22 listopada 2010

Insomnia - Places


Powiedzmy sobie szczerze - polska muzyka poza tandetą, metalem i innymi niezbyt ciekawymi rzeczami stoi marnie. Świat też niekoniecznie ma o nas dobre zdanie, co często można zaobserwować śledząc trasy koncertowe różnych gwiazd. Powodów jest wiele, ale nie warto się nad nimi rozwodzić. Z kolei jeśli już trafiają się na miejscu wybitniejsze jednostki, to często się im rzuca kłody pod nogi i uprzykrza życie.

Tym bardziej cenię pewien łódzki duet (Adam Mańkowski i Łukasz Modrzejewski - na marginesie znajdziecie linki do nich), który wbrew licznym przeciwnościom losu próbuje coś zdziałać na tej ziemi jałowej. Już się pojawiali na tym blogu w innych wcieleniach, teraz jednak należy poświęcić chwilę nowemu dziełu pod szyldem Insomnia. I jeszcze od razu tutaj, na wstępie, zachęcam was do kliknięcia w link na dole i kupienia albumu. Ściągnijcie go sobie, ale też zamówcie, kupcie. Warto te parę groszy poświęcić na rzecz tego naprawdę przyzwoitego materiału. A że ładna okładka i w ogóle, to płyta całkiem nieźle prezentuje się w domu.

Places jest bardzo przyjemną dla ucha podróżą opartą na ciepłych tonach, delikatnym brzmieniu, harmonii, wyczuciu i ogólnie pozytywnej aurze (choć czasami nieco tajemniczej, jednak zachowującej good vibrations). Jest to album, który można sobie włączyć, chociażby po to, by na chwilę złapać oddech, odprężyć się czy zrelaksować. Końcowy deszcz faktycznie nadaje całości pewien wymiar symboliczny - nastąpić może swoiste oczyszczenie.

Teraz, czytelniku, poświęć chwilę i zestaw sobie to, co napisałem, z tą ponurą okładką.

Z drugiej strony chciałbym podkreślić dojrzałość. Znam niektóre wcześniejsze nagrania łódzkiego duetu, z grubsza mogę sobie zrekonstruować w głowie ich rozwój i przyznaję, że tegoroczne produkcje robią wrażenie. (A to wciąż bardzo młodzi twórcy!) Niech największym komplementem pozostanie fakt, że słuchając Places nie czuję, że jest to rzecz wymyślona, nagrana i wyprodukowana w centrum tego kraju.

Polecam. Bez dwóch zdań. Amen.


Tracklist:

01 strange beginnings of a traveling
02 back to the places from our childhood
03 unspoken secrets
04 unnamed space of our imagination
05 a house that does not really exist...
06 a moment of life

PLACES

niedziela, 21 listopada 2010

John Cooper Clarke - Chickentown

Taki staroć mi się przypomniał...
Osobiście wolę wersję mniej cenzuralną, lecz coś mi się tu nie rzuca w oczy.

Oczywiście - klasyka.



I (video) | II (live) | III (kij wie)

czwartek, 18 listopada 2010

Ektoise - Ektoise


Dla mnie ta nazwa jest również nowością. Ale przyznam, że brzmi nieźle. Ektoise... Ektoise...

Nie będę się rozpisywał, bo właśnie dogorywam na syfilis.

Jeśli chciałbym coś nazywać muzyką syntetyczną, to właśnie ten zespół... Chociaż nie w każdym fragmencie. Instrumentalne, elektroniczne, miejscowo jazzujące, kiedy indziej ambientowe, a w jeszcze innym miejscu...inne - granie. Nawet jeśli czasami wpada to w patos lub chaotyczne i hałaśliwie granie, to odbiera się to bardzo pozytywnie. (Takie nazwy utworów zobowiązują.)

Tak czy inaczej, myślę, że warto zapamiętać ten zespół.

Więcej informacji: tu i tam.
(Gdzieś tam znajdziecie bio zespołu wyglądające jak poemat i ogólnie ładne zdjęcia mają. Są stylowo pozbierani. Amen.)


Tracklist:

01 rivers of enkephalin
02 miasma
03 active denial system
04 euclidean curve
05 vovchanchyn
06 tsaparang
07 on the transformation of romance into guilt
08 synaptic modulation
09 the great perpendicular path
10 the thought police

EKTOISE

sobota, 13 listopada 2010

The Pedophile's Guide to Love and Pleasure




















Steal this book!



link skąd wiem

piątek, 12 listopada 2010

Mia Farrow # 2



Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać.

środa, 10 listopada 2010

Batcheeba - Various Complications


(Moje niedopatrzenie. Zaiste myślałem, że już opublikowałem alles Batcheeby na blogu...)

Sprawa jest prosta. Już kiedyś próbowałem (bardziej bądź mniej słusznie) porównywać tę artystkę do polskiego (nieodżałowanego) Sui Generis Umbra. Jednak im dłużej znam Batcheebę, tym dalszy jestem od tego zestawienia. Chociaż obrazuje to z grubsza badane rejony... Mroczna i mroźna elektronika prosto ze skutej lodem Norwegii.

Nie będę się rozpisywał. Zgaście światła, otwórzcie okno (akurat piździ) i włączcie ten album.

A pod koniec na pytanie Are you afraid of darkness? odpowiecie twierdząco.


Tracklist:

01 mother
02 those without skin
03 dustsong
04 infection loves the child
05 darkrabbit
06 forward foetus
07 back again (Jenna Flechette remix by Batcheeba)
08 uncut
09 the cute little kitten
10 are you afraid

VARIOUS COMPLICATIONS

wtorek, 9 listopada 2010

Mia Farrow


Ratujcie mnie.
Nie mogę przestać patrzeć na to zdjęcie.

. . . _ _ _ . . .

niedziela, 7 listopada 2010

Carapace [ep]


Oto lekcja, powiedzmy, 25.: Jak sprawić przyjemność swoim słuchaczom i jednocześnie zyskać ich wierność lub jej zalążek?

Prosta sprawa - niespodzianki. Nagrywa się miły materiał, robi sympatyczną okładkę i wrzuca w sieć z adnotacją:

There is no copyright in this recording,
and you must do with it as you please.
Spread it, sample it, remix it,
claim it as your own - or ignore it.
It's yours.

Żeby dodać temu pikanterii, należy po paru godzinach usunąć link. I wtedy tylko oszołomy, jak ja, mogą rozprzestrzeniać ten materiał ku swojej własnej chwale. Amen.

Tak zrobił Gird_09, o którym niedługo będzie więcej.

Materiał jest krótki i bardzo rozkoszny, więc posłuchajcie. I róbcie z nim dalej, co chcecie.

Apeluję też do muzyków - bierzcie przykład.


Trakclist:

01 carapace
02 proboscis
03 elytra

CARAPACE

piątek, 5 listopada 2010

J.S. Bach

Mając na uwadze tekst powyżej, wczujcie się -



Partita n. 3 in A Minor BWV 827 - 4. Sarabande




___
I wykorzystuję okazję, by przywitać nowych ludzi, który zdecydowali się obserwować tego skromnego bloga...
Włączcie jeszcze raz Bacha. Zauważcie tę niepokojącą, wręcz demoniczną stronę tego utworu, który był, jak wszystkie inne, oddany Bogu.

czwartek, 4 listopada 2010

Vilhelm Hammershøi




Co ja tu będę...
Obraz "depresji" to obraz "depresji".

(...)

poniedziałek, 1 listopada 2010

Pineal Eye - II


W końcu się doczekałem! Dla mnie to jedno z ważniejszych wydawnictw w tym roku.
Pineal Eye powraca!

Miałem już przyjemność umieści pierwszy album, I, na blogu. I przyznać muszę od razu, że drugi umieszczam z jeszcze większą przyjemnością. Z początku trochę mnie zatkało (trza znać pierwszą część, by zrozumieć porque), ale bardzo szybko utonąłem w tej... tej... bryle dźwięków. Przestrzeni niezrozumiałej, która rozsadza mój skromny pokój i odkrywa nowe poziomy rzeczywistości w mojej małżowinie usznej.

Nie chcę wdawać się w dokładne opisy zawartej tu muzyki. Moim zdaniem jest to coś, co nie mieści się w ramach konkretnych (bądź mniej konkretnych) jak: noise, ambient, drone, muzyka eksperymentalna (bardzo konkretna, nie?), minimal czy coś tam jeszcze...

Jest to prawdziwy monolit, jedno z tych dzieł, nad którym wisi zawsze znak zapytania, jedna z tych płyt, która z każdym kolejnym odsłuchem fascynuje coraz bardziej. Jest to...


Tracklist:

01 obelisks
02 24 september
03 ...
04 eustachius
05 a shadow in the cave
06 set adrift
07 towers of silence

II (myspace)


Słuchajcie na razie na myspace. Bo jak nie...skasuję bloga. Z czasem wrzucę normalnego linka.

sobota, 30 października 2010

zapowiedź pokrętna...

Niedługo wspomnę o moim ukochanym Pineal Eye.

Który ma nową płytę, lecz jej nie ma, itd.

Już niebawem.

środa, 27 października 2010

Antonin Artaud

Jeśli naszemu życiu brakuje siarki, czyli nieustannej magii, to dlatego że lubujemy się w oglądaniu naszych czynów i gubimy się w rozważaniach o wymarzonych kształtach naszych czynów, zamiast aby te marzenia nami powodowały.
Zdolność ta jest wyłącznie ludzka. Powiem nawet, że zakażenie tym, co ludzkie, wypaczyło idee, które powinny zostać boskie; albowiem nie tylko nie wierzę, że człowiek wymyślił to, co nadprzyrodzone i boskie, ale myślę, że tysiącletnia działalność człowieka skaziła w końcu to, co boskie.

ARTAUD, teatr i jego sobowtór, przeł. J. Błoński, Warszawa 2010, s. 46.


Pewnie jeden z największych szaleńców poprzedniego wieku.
Warto o nim pamiętać.
TU.

wtorek, 26 października 2010

Batcheeba - La Llorona (song)



Jedna piosenka do ściągnięcia i dołączenia do folderu pt. Batheeba.


Klimat jak najbardziej w jej stylu: mrok, pokrętna atmosfera, schizofreniczne coś tam...itd.


Enjoy!


sobota, 23 października 2010

dwugłowe bydle

Wszystko, co najgorsze, wychodzi z człowieka, który przecie jest tylko tresowanym bydlęciem i niczym więcej. Rolę pogromcy odgrywa społeczeństwo, które nawet wbrew daleko sięgającym swym instynktom (to twór, który ma swoje formalne instynkty od najdawniejszych czasów, od epok totemicznych [niewyraźnie] począwszy) toleruje umiarkowany alkoholizm dla dorywczych celów uspokojenia metafizyczno-bydlęcych stanów swoich "obywateli".

Witkacy


(kulawy cytat z Witkacego)

niedziela, 17 października 2010

Various Artists - Noise Varietes


Tak, tak... Kolejny składak dla maniaków noiseu.

Jest to może nawet dość ciekawy przekrój, który sięga takich okolic jak Rosja, USA, Portugalia, Japonia, Australia, Meksyk, Brazylia.

Żeby się nie rozpisywać wkleję ze strony macierzystej:

Nine songs. Eight noise producers. From seven different countries. Dehveraux’s high-fi industrial noise beats; Smorgasboard’s bedroom guitarnoise; the amazing circuits from the portuguese act Rancho Âmazio Motorizadas Novas; Aikichi Kuboyama’s wavy walls; FTRG’s (aka Fuck, The Retarded Girl) loud electronics; the mexican noise drone oscillations from Sir Edgar Carpenter; Noisy’s chaotic electronic noise and God Pussy’s proto-noise reinventions.

Noise Varieties stands for the Noise Music Globalization. All over the world, different styles of noise music are being developed by different producers; nowadays, and thanks to the internet, Noise’s no longer a genre confined to some underground music scenes: it’s a worldwide phenomenon!

TU!


Tracklist:

01 do you have AIDS yet? (Noisy)
02 əndü (Dehveraux)
03 pre-spring blues (Smorgasboard)
04 correção dos rústicos (Rancho Âmazio Motorizadas Novas)
05 untitled (Aikichi Kuboyama)
06 modularity (FTRG)
07 god, god... fuck you satan! (Sir Edgar Carpenter)
08 grudge VIP (Noisy)
09 dissonnancia futurista (God Pussy)

NOISE VARIETES

wtorek, 12 października 2010

filozoficzny aksjomat


- a sensibili in supremo gradu destruitur sensibile -

niedziela, 10 października 2010

The Day of The Antler - Crusader


Co tu dużo mówić - jeden, niedługo (niecałe 5 minut) utwór, który przedstawia nieco innego oblicze The Day of The Antler. Trochę bardziej folkowe...

Raczej traktować jako ciekawostkę, przy której chce się zapuścić brodę, wejść na statek i sunąć po północnych morzach. Przez chwilę przeszedł mnie dreszcz i poczułem, że muszę posłuchać starego Bathory... Jednak jest to bardzo, bardzo, bardzo, bardzo luźne skojarzenie.


Tracklist:

01 crusader

CRUSADER

czwartek, 7 października 2010

The Day of The Antler - Landfill 2004 - 2009


Zespół, który darzę specyficznym uczuciem.
I tyle w temacie.

A tak poważniej...

Nazwałbym to nagranie niezwykłym. Zresztą ten zespół w ogóle jest bardzo nietypowy i podejrzany. Robi dziwne rzeczy i... Ma dziwne wizje. Wizje... Wizje...
To coś nazwałbym nieinwazyjnym, delikatnym wręcz (tak! mimo utworów "vortex" i "melt"!), spokojnym noisem, może miejscami na granicy ambientu. Niby popiskuje, popierduje, ale jest w tym jakiś liryzm, odcisk palca kogoś myślącego dobrze takimi dźwiękami.

Do zespołu jeszcze niebawem wrócę, a na razie polecam to wydawnictwo, które uważam za 'automatyczny klasyk'. A więcej informacji o kapeli też niebawem...

Idźcie coś upolować. Jeśli nie ma poroża, to niech chociaż chodzi na dwóch nogach i nazywa się człowiekiem.


Tracklist:

01 introduction
02 vortex
03 melt
04 white tiles
05 landfill
06 bliss (reach out for the distant light)

LANDFILL 2004 - 2009

wtorek, 5 października 2010

zwierzęca zapowiedź...


Co nam mówi to zdjęcie?

















poniedziałek, 4 października 2010

Marlon Brando




Czy mimo wszystko Brando nie stał się jakąś gejowską ikoną?

środa, 29 września 2010

kultura dźwięku


Tu chciałem podziękować koledze Masterton (z Distuned Voices), że zwrócił uwagę na tę pozycję.

Więcej informacji.

Zapowiada się bardzo ciekawie, może w końcu (na pewno!) jakieś kompetentne teksty o współczesnej muzyce. To oczywiście wydawnictwo słowo/obraz terytoria, więc...
Sami wiecie.
Dobrze, że coś takiego się ukazuje, może da nam to jakąś perspektywę, metodę, itd. na te najnowsze dźwięki. O industrialu i noise ma coś być, drone pewno nie, nie jako taki, ale może to kwestia przyszłości... Albo na drone trza zupełnie inaczej spojrzeć, nie wiem, gdybam sobie.

Polazłem dziś do sklepu, by się rozejrzeć. Nie udało się. Upolowałem za to Sztukę pierdzenia. Na bezrybiu i rak...

Tak czy inaczej - zdobędę tę książkę w niedalekiej przyszłości i będę dzielił się przemyśleniami.

Amen.

poniedziałek, 27 września 2010

Salakapakka Sound System - War


Czyż nie jest to podejrzana okładka jak na ten blog?

No, ale nie dajcie się zwieść. To w końcu noise.
Noise trochę wysublimowany, ale prawdziwy. Nieprzerwana wojna w różnych odsłonach. Wojna w końcu ma różne oblicza, ale z pewnością zawsze co najmniej jedną wspólną cechę - hałas.

I jeszcze cytacik:

Elements of destruction were: Doepfer dark energy monophonic synth, micro Korg, kaossilator, WSG, iron junk, databending, melting ice, radio noise and a bunch of other things I just cannot remember anymore.

Dla koneserów.


Tracklist:

01 class war
02 race war
03 information war
04 gang war
05 world war 3

WAR

piątek, 24 września 2010

TBM 58


Wklejam za TBM:


I watch with wide-eyed wonder, the Buddha's stoic stare
As he gazes out serenely, without spirit left to care
The gold-haired thin ascetic's head is buried in the sand
Of the mystic's sterile desert-- seeks to be one with the land

And your women feeling equal to the men who fill their lives
Disdain the age old titles of "motherhood"and "wife"
Their mild mannered husbands grant their anarchistic flight
By the weak-willed neuter feelings of their limp-wrist corporate lives

Your churches all are classrooms of humanistic thought
Who preach of economics and salvation which is bought
They measure good in dollars, no longer martyrs' blood
And promise "pie" not of the sky, but lying in the mud

I watch the West now dying
Its twilight time has come
As its melody plays sadly
Of that which has become

The politician tells you, that there's nothing left to fear
"Peace on Earth -- goodwill towards men," as he grooms his doomed career
Opponents you thought vanquished, have come to take their fill
As they hover on the sidelines, preparing for the kill

Your well-fed soldiers stand in line, amid the morning rain
But the pulse-beat of their fathers spread so thin through their veins
The ancient vow to valor, lies shrouded in the mist
Of the years of tranquil living, that have robbed them of the test

Iconclastic artists, with little left to say
Spawn their works of chaos, with such thought-provoking names
The patrons of pretension, give unmitigated praise
As they join the faker's chorus, for fear of losing face

I watch the West now dying
Its twilight time has come
As its melody plays sadly
Of that which has become

The money hungry merchant, descends to greater greed
As he tried to take advantage of the conditions he helped breed
The rich are dressing ragged, as the poor put on their best
They all don mask of falsehood, as they live their lives in jest

The parents treat their children, as though expensive toys
Provided for dull moments, a diversion to employ
Professors set the standards, "Equality!" nothing less
As they level all their students, making sure none is best

Young all shake their fists, that the "old" pollute the land
As they fill themselves with posions, from the other hands
And they all sing praise to progress, and the new days that will come
As they dance the deadly dervish, of their mind's delirium

I watch the West now dying
Its twilight time has come
As its melody plays sadly
Of that which has become



wtorek, 21 września 2010

The Burning Hell w Polsce...

Wklejam jak dostałem:


Dear journalists and bloggers!
The Canadian indie/folk/rock band "The Burning Hell" (Weewerk Records/Rough
Trade) is coming to Poland in October to play 3 concerts.
It would be very nice if you could announce the tour and spread the word
about the shows.

Here are the dates:

04.10. GÖRLITZ (Germany) - Stille Post Asyl Konzert Nr. 9 (w/ Coby Grant)

05.10. ŁÓDŹ - Owoce i Warzywa
06.10. KRAKÓW - Klub Piękny Pies (w/ Vladimirska performing live music to
the 1929 film "Mocny Czlowiek")
Krakow, POLAND)
07.10. WARSZAWA - Dobra Karma

You can find MP3s, pictures and texts (in Polish) here:
http://www.berlinsongs.com/theburninghell/polski.html
http://www.myspace.com/mathiaskom
http://www.wearetheburninghell.com
http://vimeo.com/8237988

Thank you very much and all the best from Berlin,

Sebastian Hoffmann
Fourtrack on Stage Booking

sobota, 18 września 2010

slayer piano cover

Slayer na pianinie... A niech będzie, wypada całkiem śmiesznie.

Na żywo i cover.


south of heaven - piano


raining blood - piano


seasons in the abyss - piano


Reszta aż tak mnie nie zachwyciła, ale i tak polecam.

poniedziałek, 13 września 2010

TBM 57


Oto kolejny TBM!

Przypomnę, że tu po raz pierwszy wzmiankowałem o tym projekcie; a teraz kolejny smakowity kąsek mojego ulubionego 'didżeja'.

Co tu mamy? Club Moral, Gothick, Jarboe, SLEEPCHAMBER, Noir Magnetik, Merzbow/Genesis P-Orridge.


sobota, 11 września 2010

trasa...

Otrzymałem takiego oto mejla (-masówkę); oficjalnie uznaję go za ważny:


Hello paul,

THE RESONANCE ASSOCIATION are out the road this month, playing more shows in support of their recent EP, HELIOPAUSE PRELUDE.

The duo take to the stage at The Butler in Reading on Saturday 18th September, supported by SPUCKTUTE (the new project of History Of Guns founder Max Rael).

They then join AIDAN BAKER of doom legends Nadja for two shows - Hector's House in Brighton on 20th September and Corsica Studios on 22nd September.

The mini-tour concludes in Leicester on Saturday 25th September, with a free show in Leicester featuring Spucktute and labelmates FINAL COIL.

Head over to the band's website http://www.trahq.co.uk/tour for more details, links to Facebook and Last.fm events, and links to buy tickets for Brighton and London.

We hope to see you on tour soon!


All the best,

mrsvee

-----

Jak ktoś może - niech korzysta.

Przypominam również, że aktualnie ściągamy i cieszymy się nowym materiałem Counta Brenta.
(Tak, poniżej.)

wtorek, 7 września 2010

Count Brent von Himmel & the Zipoin Choir - All Were Neptuned at the Funeral


Czekałem na ten album wiele miesięcy... I jest tak naprawdę jednym z ważniejszych wydarzeń na tym blogu!

Proszę państwa,
Counta Brenta zachwalałem już tutaj i w rozszerzonej wersji tutaj.

Pamiętajcie, by zajrzeć również na myspace.

Smyczkowe wariactwo - głównie to chodzi mi po głowie, kiedy słucham All Were Neptuned at the Funeral. To, co w przypadku poprzedniej produkcji wydawało się jeszcze trochę nieśmiałe i przekorne, tutaj zyskało nowy wymiar. Schizofreniczne lub paranoiczne okolice folku, tak można spróbować to ująć, ale najważniejsze, że Brent pozostaje rozpoznawalny, wie, czego chce i prowadzi swoją żałobną orkiestrę zaiste w wizjonerski sposób.

Pogrzeb dla prawdziwych szaleńców lub ludzi natchnionych.


Tracklist:

01
02 twyne out thyne eyes
03
04 give me my moon
05 o hymns i hide
06 omp the first (at the rising sixth)
07 all the trees turned to me in the shape of a home
08 the wised

ALL WERE NEPTUNED AT THE FUNERAL

niedziela, 5 września 2010

zapowiedź...

niedługo rzecz, na którą czekałem wiele miesięcy. w końcu dany artysta mi ją przesłał!

wpierw jednak uporam się (znowu) z drobnymi problemami technicznymi...

środa, 1 września 2010

Adrian Lyne



Foxes (1980)
Flashdance (1983)
9½ Weeks (1986)
Fatal Attraction (1987)
Jacob's Ladder (1990)
Indecent Proposal (1993)
Lolita (1997)
Unfaithful (2002)


poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Karlheinz - Every Wound a History


Tego pana jeszcze u nas nie było, chociaż od dłuższego czasu o nim myślałem.

Materiał ma już swoje lata (2001!), ale nic tak naprawdę to nie ujmuje. Jest to dość subtelny, ale porządny hałas. Miejscami wyciszenia, chwila na uspokojenie ucha. Całość bardzo zgrabna i sensowna, tłoczna gdzie trzeba i oczywiście brutalna.

Zapamiętajcie tę nazwę - Karlheinz.

The album's philosophical content, on the other hand, is a condemnation of the victim mentality inherent in the religious view of "evil" acts, and the cycle of violence that invariably results from it. The first side represents the life journey of a person who starts out being abused, finds release and sexual enjoyment out of violence and murder, and eventually ends up being caught. The second side represents the victims and the people who act in their name, who eventually become even more callous and violent than the offender in their quest for retribution.
Po więcej informacji zapraszam tutaj i tutaj.


Tracklist:

01 overture
02 creation earth heaven
03 fall
04 ressurection
05 spirits flesh word
06 finale

EVERY WOUND A HISTORY

środa, 25 sierpnia 2010

Grammal Seizure - Improvisational Chaos


Jeśli dla kogoś poniższy materiał był za ciężki...
Do tego raczej ucha nie powinien przykładać.


Już sam początek nawołuje do zła i zniszczenia. Nieprzyjemnie świdrujący dźwięk, coś przypominające serie z karabinów, typowy wokal Erika Stangera i coraz to nowsze warstwy, które mają jeden cel - rozpierdolić twój sprzęt grający.

Całość nie nuży, jest ciekawie, całkiem pomysłowo, utwory są różnorodne. Długość też nie męczy, jest bardzo przyzwoita. Zresztą to chyba czołówka brutalności, która wyszła spod rąk Stangera, ale on wie, jak dobrze sprzedać swoje pomysły. Szczególnej uwadze polecam utwór piąty - tytuł mówi wszystko. Te rzeczy wspominkowe też wypadają nieźle. Whitehouse, obok Throbbing Gristle, to wielka miłość twórcy Improvisational Chaos. Taka ciekawostka...

Cóż... Trzema słowami - tępi słuch profesjonalnie.


Tracklist:

01 is your mind tearing you apart?
02 dispiace che si sono andati (sorry you are gone) (tribute to Atrax Morgue, Marco Corbelli)
03 sitting idle
04 i.c.b.m.
05 devasteting improvisational noise attack
06 mindphaser (Whitehouse cover)

IMPROVISATIONAL CHAOS

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Critical Theatre - Psych Burn


Dawno już nie słuchałem tak szalonego, ciężkiego, brutalnego, pokrętnego, bezpretensjonalnego, drapieżnego, miażdżącego, agresywnego, wypaczonego, obrazoburczego, rozkurwiającego i pięknego noiseu. Naprawdę - dawno.

Zawsze miałem sentyment do Critical Theatre... Czemu wcześniej nic nie umieściłem na blogu? Cholera wie... Jakaś (pierdolona) starcza demencja.

Tak czy inaczej to materiał tylko dla odważnych. I prawdziwych koneserów.

I zarzucę przy okazji okolicznościowym cytatem:

Jazon był już stary i przez wszystkich opuszczony. O jego czynach opowiadano dzieciom, dlatego nie znajdował nikogo, komu mógłby sam o nich opowiedzieć. Powrócił do Koryntu, gdzie spotkało go tyle straszliwości i gdzie nawet królował. Tam stał jego okręt Argo wyciągnięty na morski brzeg. Był to jego pierwszy - i ostatni, i prawdziwy - towarzysz. I nawet nie mógł się użalać, że to towarzysz milczący, gdyż belka wieńcząca jego dziób odznaczała się głosem i Jazon dobrze pamiętał brzmienie tego głosu, niepodobne do żadnego innego. Swego czasu ten głos go przerażał, teraz budził w nim nostalgię jak głos piastunki. Popatrzył na ten okręt, który kochał bardziej niż wszystkie kobiety, a już na pewno bardziej niż Medeę, tę rzekomą barbarzynkę, która na pozór znajdowała się ciągle na skraju przepaści, a w istocie nie czyniła nic innego, jak tylko przenosiła się z pałacu do pałacu, z królestwa do królestwa, siejąc wszędzie nieszczęście, a siebie zawsze ratując, razem ze swoim wozem i swymi wężami. Urok okrętu Argo mógłby mu teraz udzielić ostatniej przysługi: mógł się przecież powiesić na belce jego dziobu. Potem pogrążył się w mamrotaniu i w majaczeniach z plecami opartymi o stępkę. Jedna ze spróchniałych belek spadła z pokładu i uderzając go w głowę, zadała mu śmierć.
R. Calasso, Zaślubiny Kadmosa z Harmonią, tłum. S. Kasprzysiak, Warszawa 2010, s. 335-336.



Tracklist:

01 the purged
02 the exiled
03 the lament (3 of swords)
04 removing the blade
05 a new scar
06 autonomous kingdom

PSYCH BURN

piątek, 20 sierpnia 2010

noise!

zawiadamiam...oświadczam...wyznaję...

jutro wracamy z potężnymi dawkami hałasu!

słowo.

środa, 18 sierpnia 2010

kaada "last song"

Coś z mojej (nie tak bardzo) zamierzchłej przeszłości...


Kaada "last song" z MECD (2004).



Let's raise a glass for ignorance
and drink and toast 'till fear.
I've got to leave you now
and that's why you're gathered here.
I don't know where I'm going
but it's far away from home
I've got to go there on my own

I've seen the world's insanity
and how I've gotten lost.
Tonight let's be oblivious,
let my band be your host.

This is our last song,
it's a sweet and quiet sigh.
Let's fake and smile while
we say goodbye.



Czy ten pijaczyna też wam przypomina Albarna?

wtorek, 17 sierpnia 2010

swans...

swans nowy wyciekł (powrót!), ale ciiii...

sobota, 14 sierpnia 2010

TBM 56


Postanowiłem reklamować jedno z moich ulubionych wydarzeń muzycznych. Jak widać - ma długą tradycję. I te śliczne okładki...


Podcast style recordings.
The radio station you dreamed of
without the DJ or the commercials.
Just love.

- tak się sam TheeBradMiller, o którym już kiedyś wspominałem, reklamuje.


Koniecznie posłuchajcie - TU!

środa, 11 sierpnia 2010

Extreme Agony - Grains


Wracamy do postaci Adama Mańkowskiego (już na łamach tego bloga ojbawił się przy okazji projektu LLM); tu współpracuje z Łukaszem Modrzejewskim.

TU lub TAM po więcej informacji.

Teraz nieco inne dźwięki, choć wywodzące się również z okolic noiseu. Tu jednak idziemy w stronę długich, droneowych pasaży. Taka podróż wgłąb twórców, ich wyobraźni, ich wrażliwości... A może przede wszystkim ich psychiki? Jest niepokojąco, mrocznie, niekiedy drażniąco...

Tylko dla wyrobionych i odważnych słuchaczy.


Tracklist:

01 Part I
02 Part II
03 Part III

GRAINS

wtorek, 10 sierpnia 2010

hangover

ależ, kurwa, jestem skacowany...

niedziela, 8 sierpnia 2010

rest

ależ, kurwa, jestem zmęczony...

czwartek, 5 sierpnia 2010

Sarah Kane - Skin


Przesiaduję ostatnio nad dramatami Kane. Przesiaduję i myślę.
Jak kto nie wie, o kim mowa, niech se poszuka na necie.
Zostawiam tutaj namiary na krótki metraż Skin.




part I | part II



Miłego oglądania.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Electronica Ghost Voice Phenomena - Sic Transit Gloria Mundi


Nie będę się rozpisywał, bo i jakoś siły ku temu nie mam. Krótko mówiąc - polecam. EGVP bardzo przyjemnie dla ucha pokazało się na Manifesto2, więc stąd pomysł, by teraz ich tu wygrzebać. Elektroniczne, klimatyczne granie, miejscami dość syntetyczne.


Tracklist:

01 the sound of silence
02 fadeaway
03 sic transit gloria mundi
04 spiked
05 summer sun, autumn rain
06 spiral
07 shadow crosses
08 finality
09 the triad
10 far and wide

SIC TRANSIT GLORIA MUNDI

czwartek, 29 lipca 2010

foto + cha

Zmieniłem zdjęcie, a co tam. Wyjdzie teraz ze mnie true wieśniak.
I te rozmazane ręce.




Piosenka okazjonalna - cha cha cha.

No. 29.

środa, 28 lipca 2010

Richard Kern - Extra Action (2007)




Kto by pomyślał, że Kern tak skończy...
Hehe.

wtorek, 27 lipca 2010

tp - pt

problemy techniczne - techniczne problemy

sobota, 24 lipca 2010

MRSVEE - Manifesto2


Nie wymieniłem wszystkich zespołów w tagach, coś się blokuje...no, trudno

Opisywać każdego utworu z osobna nie będę, zajęłoby to sporo miejsca (a ta lista już i tak jest imponująca i plik do ściągnięcia też niczego sobie). Zawsze się obawiam tego typu wydawnictw, zwłaszcza tak obszernych; tutaj wyszło całkiem ładnie, trzeba przyznać; ładnie i sprawnie.

Część zespołów już pojawiła się na łamach tego bloga, inne się pojawią... Ogólnie: niech żyje mrsvee!

Na wyróżnienie zasługują The Resonance Association (największa gwiazda tego wydawcy, ale ostatnio w mojej ocenie niezbyt równa), Electronica Ghost Voice Phenomena (przyjemne, zrównoważone, elektroniczne granie z klimatem, upoluję więcej niebawem), Greg(o)rian (z podobnych powodów, choć muzycznie są bardziej różnorodni), itd. itp.

Polecam, na pewno każdy znajdzie sobie coś dla siebie, od ambientowych rzeczy, postindustrialnych to klimatów ok. lat 80tych.


Tracklist:

01 Above Beyond & Forever (The Resonance Association)
02 Marquis (Orphidice)
03 As The Raven Turns His Back (Hemy-Rowell)
04 Finality (Electronica Ghost Voice Phenomena)
05 Ki Qiyamat (manifesto mix) (Xykogen)
06 Mutoid Man (Non-Bio)
07 You Waste My Time (Final Coil)
08 Sea Goat (excerpt) (Geg(o)rian)
09 Norfolkstrasse (Daniel Vincent)
10 Everytime We Say Goodbye (Short Edit) (Darksphere Empire)
11 The Rebel And The Lover (Albatross)
12 There For Your Smile (Svefn Plural)
13 Echoing Underneath (Part 2) (Matthew Anderson)
14 Hallucination (Scott Fuller)
15 Seed (Code Name Pollen)
16 Come On We're Getting Out Of Here (Raelism)
17 Faking The Eschaton 1 (Onion Jack)
18 Junior Cut 'N' Paste (Safety Deposit Box)
19 RA_D_A_R (The Resonance Association)
20 Aria Banked (Headphone.Wound)

MANIFESTO2

piątek, 23 lipca 2010

piosenka na lato


TA czy TA?

No, która?



Najlepiej włączcie je jednocześnie. Wrażenia niezapomniane.

środa, 21 lipca 2010

A Hole in Silence - Live @ Studio


Słuchając tego materiału naszło.... Wróć.

Słuchając z przyjemnością tego materiału naszło mnie parę skojarzeń, co jest oczywiście rzeczą chwalebną; oznacza to, że mamy do czynienia z muzyką inteligentną, przemyślaną i też dającą z pewnością do myślenia. A te skojarzenia? Muzyczna świadomość wczesnego Earth, rozwiązania niekiedy bliskie Sonic Youth, miejscami oddech Kyussa, a w pewnej chwili nawet ujrzałem jakiś gitarowy pasaż bliski Muse, z kolei na początku czułem się jakbym słuchał nieznanych utworów z gravity demos Corgana. Zespół nie kopiuje oczywiście żadnego z powyższych, próbuje wypracować własną formułę i właściwie wierzę, że jest na dobrej drodze. Żeby już tak przesadnie nie słodzić - jest to początek drogi, ale wierzę, że panowie zdają sobie sprawę z tego, nie osiądą na laurach i są gotowi do ciężkiej pracy.

Jeszcze dla jasności - mamy do czynienia z gitarowym graniem, instrumentalnymi utworami, które wykazują dużą dawkę uroku i pasji. Odpowiada mi formuła braku wokali, mam nadzieję, że zespół pozostanie przy tym rozwiązaniu. A co będzie w przyszłości? Więcej melodii? Więcej przytupu? Progresji? Nie wiem, ale mam nadzieję, że niebawem się przekonamy.

Polecam waszej szczególnej uwadze ostatni utwór, ten na żywo, chyba oddaje on sceniczną energię, jaką chłopaki są w stanie wyczarować.

Jeśli więc (tu apel do kapeli) będziecie grać w okolicach warszawy - dajcie znać.

Zapraszam na myspace.


Tracklist:

01 C + 757
02 V
03 VI
04 Staff / Traugutt
05 Impro (live)

LIVE @ STUDIO

poniedziałek, 19 lipca 2010

śmierć 2 - (fin)

Adler zmarł na febrę na wybrzeżu Jawy. Bartsch zmarł w Surinamie. Berlin zmarł na Delos w Zatoce Gwinejskiej. Flack podciął sobie gardło nożem, a potem strzelił sobie z pistoletu w łeb, zmarł w Kazaniu, południowa Rosja. Kähler na wpół sparaliżowany we Włoszech, w końcu w domu, pieszo, jeszcze żyje. Forskål zmarł na febrę w górskiej wiosce Jerim w Jemenie. Martin , jedna noga amputowana, na północy, wśród gór lodowych, żyje. Hasselquist zmarł na suchoty we wsi Bagda niedaleko Smyrny. Solander zmarł wskutek apopleksji, Londyn. Löfling zmarł na febrę w misji Merercuri w Nowej Andaluzji. Torén zmarł na komplikacje po podróży do Wschodnich Indii. Tärnström zmarł na wyspie Pulo Candor, przy granicy Chin, 37 lat.
M. Florin, Ogród, przeł. L. Neuger, Kraków 2009, s.78.

piątek, 16 lipca 2010

FoolishPeople - Weaponized #3 Atomization of the Flesh


Kolejne pokrętne dzieło bardzo dziwnych i inspirujących ludzi...

Essayer... Essayer... – dochodzi wyraźnie do uszu. Z drugiej strony bliski wydaje się głos Tadeusza Kantora, który przestrzega przed tym nierozważnym krokiem: Wbrew radom surrealistów i fantastów – nie wchodzić, broń Boże, i nie przekraczać tafli lustra. Pozostać przed! ODBICIE samo w sobie jest cudownością! Zamyka w sobie tajemnicę świata. Jakby rzeczywistość oddzieliła się od siebie samej i została zamknięta JAK W WIĘZIENIU albo JAKBY ZOSTAŁA ZŁOŻONA DO GROBU. Rzeczywistość zamknięta. Czy oby na pewno?

Polecamy!


ATOMIZATION OF THE FLESH

wtorek, 13 lipca 2010

fiesta

Jeszcze odrobina fiesty...

Tu!

poniedziałek, 12 lipca 2010

faul

Jeszcze odrobina sportowych klimatów:














Webb, naprawdę, no wiesz co...

Ale już zostawmy to. Na razie nie będę tu wracał do futbolu, to nie to miejsce. Ale tak czy siak: