A najsroższą rzeczywistością jest chyba apokaliptyczny czas, w którym żyjemy. I zajmowanie się w takim czasie tymi najbardziej osobistymi i najbardziej prywatnymi problemami jest niemalże zawstydzające. Skoro do tego dochodzi, to dochodzi słusznie, ponieważ, nawet pośród apokalipsy nie sposób zmusić całkiem do milczenia małej tęsknoty człowieka za osobistym szczęściem. I dochodzi też do tego, ponieważ właśnie w czasach największego napięcia i najwyższych wymagań pod adresem potencjału do pracy zaprowadzenie duchowego ładu stało się bardziej niezbędne niż kiedykolwiek przedtem, aby ów potencjał nie ucierpiał jeszcze bardziej, nie poniósł jeszcze większego uszczerbku niż ten i tak wyrządzony już przez zdarzenia zewnętrzne. Ale abstrahując od tej sytuacji, nie wolno trwonić na nią żadnej zbytecznej myśli: kto nie wie, że jego jestestwo i życie jest bezpośrednio zagrożone, i nie robi wszystkiego, żeby przyczynić się do odparcia już niemal nieodwracalnego nieszczęścia, ten śni.
H. Broch, Autobiografia duchowa, przeł. S. Błaut, Warszawa 2005, s. 48.
H. Broch, Autobiografia duchowa, przeł. S. Błaut, Warszawa 2005, s. 48.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz