Wprowadzam coś na kształt serii; rzeczy, które będą mnie raziły swoim...bytem.
Myślę, że takich nie zabraknie.
Myślę, że takich nie zabraknie.
* * *
Recenzja ta ukazała się w jakiejś darmowej makulaturze Hiro-Free się to nazywa lub jakoś tak.
Strona ich.
Nie mieści mi się w pale, że można aż tak nie rozumieć zamysłu artysty, obnosić się z przeterminowanymi porównaniami, sięgać po domniemaną wypowiedź Picassa (po chuj?) i tak beznadziejnie wysilać się na jakieś głębsze spojrzenie... Nie chcę się pastwić nad tym tekstem. Czasami lepiej nic nie pisać, gdy nie ogarnia pewnych zjawisk kulturowych.
Ciężką pracą na pewno było sklecenie tych paru zdań.
mam takie same odczucia co do tego tekstu jak ty pawelku
OdpowiedzUsuńno cóż. są ludzie którzy wolę komuś nasrać w gacie i wtedy im się wydaje iż fajniejszymi od twórców krytykowanej sprawy są. wrażenie usilnego wyszukiwania dla samego pojazdu wrażenia nie robi. dupa z nim.
OdpowiedzUsuń"Albarn już chyba nie chce robić muzyki, tylko Sztukę..."
OdpowiedzUsuńchyba nie zasnę, prześladuje mnie to zdanie.
S-s-s-ztukę!
Spokojnie, spokojnie, najwidoczniej autor ,,recenzji" nie miał pojęcia o wcześniejszych walorach płyt Albarna, ba! On pewnie zna jedną piosenkę i próbuje pisać na tematy o których nic nie wie. Tacy ludzie też są. Spokojnie, spokojnie. Trafi go piorun.
OdpowiedzUsuńna moje oko to panu Piaseckiemu brak podstawowej wiedzy z zakresu kultury współczesnej a i boję się o jego zmysł słuchu bo po tym co czytamy możnaby wysnuć wnioski, że też szwankuje. Przykro mi tylko, że patrząc na tak krótką notatkę równie króko autor musiał słuchać albumu i równie krótko myśleć co by tu sklecić na potrzeby szmatławca. Podobnie smutno mi, że Althousser i Maltby mieli rację...
OdpowiedzUsuń