Wracamy do polskiego grania...
Z przyjemnością przedstawiam wyjątkowo oryginalny produkt - Merkabah.
Druga epka tego tria, tym razem live (jakość w porządku, bez obaw). Pierwsze ep z 2010 roku. Zespól więc nie próżnuje, a i wieść gminna niesie, że kroi się już pełnometrażowy materiał.
Długie, złożone, czy wręcz skomplikowane i połamane kompozycje nie dają słuchaczowi wytchnienia. Co rzuca się od razu w uszy to...saksofon. Zespół relatywnie klasyczne instrumentarium postanowił poszerzyć właśnie o ten instrument dęty. Połączenie dźwiękowego tłoku (szaleństwa i pozornego chaosu) z saksofonem przywoływać może różne skojarzenie. Mi akurat w głowie zapalają się lampki sprzed wielu lat, z wczesnych nagrań Zorna. Ale nie może tu być mowy o bezpośrednich nawiązaniach. Wydaje się, że trio (albo i coś więcej) wytworzyło dość oryginalne i własne brzmienie. LP powinno to potwierdzić.
Ta muzyka oprócz całkiem niezłego pomysłu i techniki ma coś jeszcze. Emocje. A to rzadkość.
Jestem głupi, bo przegapiłem koncert. Mam jednak nadzieję, że kiedyś to nadrobię.
Temu zespołowi należy kibicować. Naprawdę szkoda by było, gdyby polska rzeczywistość ich zjadła.
Polecam wszystkim
(Zawsze walę błędy na prawo i lewo, więc po więcej informacji zajrzyjcie na myspace.)
Tracklist:
01 narwhals
02 deconstruction mass
03 the occultation
LYONESSE
Z przyjemnością przedstawiam wyjątkowo oryginalny produkt - Merkabah.
Druga epka tego tria, tym razem live (jakość w porządku, bez obaw). Pierwsze ep z 2010 roku. Zespól więc nie próżnuje, a i wieść gminna niesie, że kroi się już pełnometrażowy materiał.
Długie, złożone, czy wręcz skomplikowane i połamane kompozycje nie dają słuchaczowi wytchnienia. Co rzuca się od razu w uszy to...saksofon. Zespół relatywnie klasyczne instrumentarium postanowił poszerzyć właśnie o ten instrument dęty. Połączenie dźwiękowego tłoku (szaleństwa i pozornego chaosu) z saksofonem przywoływać może różne skojarzenie. Mi akurat w głowie zapalają się lampki sprzed wielu lat, z wczesnych nagrań Zorna. Ale nie może tu być mowy o bezpośrednich nawiązaniach. Wydaje się, że trio (albo i coś więcej) wytworzyło dość oryginalne i własne brzmienie. LP powinno to potwierdzić.
Ta muzyka oprócz całkiem niezłego pomysłu i techniki ma coś jeszcze. Emocje. A to rzadkość.
Jestem głupi, bo przegapiłem koncert. Mam jednak nadzieję, że kiedyś to nadrobię.
A na koniec - drobny wywiad.
Temu zespołowi należy kibicować. Naprawdę szkoda by było, gdyby polska rzeczywistość ich zjadła.
Polecam wszystkim
(Zawsze walę błędy na prawo i lewo, więc po więcej informacji zajrzyjcie na myspace.)
Tracklist:
01 narwhals
02 deconstruction mass
03 the occultation
LYONESSE