I was at a Bach concert. It consoled, purified and strengthened me.

Gottes Zeit ist die allerbeste Zeit.

sobota, 24 grudnia 2011

Sense From Nonsense - Invocation of Light


Po więcej: tu i tu.
Oraz warto przypomnieć sobie SIDS.

Tak. Ja wiem, że święta. Że to. Tamto. I jak niektórzy mówią - sramto. Oraz - sro. Okładka taka niekoniecznie świąteczna. No i nie ta okazja. Wielkanoc kiedy indziej. Ukrzyżowanie św. Piotra też w innym terminie. Ale, jak to mawia mój przyjaciel zza oceanu, es muss sein. I tyle.

Tym razem Sense From Nonsense nie kreuje swoistej schizofreni instrumentalnej. Pan twórca poszedł w zupełnie inną stronę... Okołoambientowego wycia. Która uważam za odtrutkę na aktualną parszywą rzeczywistość. Można się wyciszyć przy mrocznym... Nawet nie wiem, jak to nazwać.
Popatrzcie na okładkę i sami wyczujcie klimat tego nagrania.

Ciekawe jest zestawienie wcześniejszej twórczości SFN z tym dziełem. Nie znam (jeszcze, to kwestia czasu) procesów, które wydarzyły się w międzyczasie, że tego typu materiał ujrzał światło dzienne. Choć właściwiej - światło nocy. Mogę się domyślać, że pod instrumentalną żywiołowością i swoistą zaciętością z poprzednich dokonań ukrywało się coś bardzo nieprzyjemnego. Może poprzednie dokonania były rodzajem terapi, która miała pomóc w związku z tym niepokojem egzystencjalnym?

Nie wiem. Nazwa zespołu jest tu chyba najlepszą odpowiedzią.
A od siebie, tak na święta, mogę dodać - traktujcie to jako kolędę.


Tracklist:

01 ß-Ç+Ż¤ä̤߯ç¤ü+¦¤â¤ä+¬¤é

INVOCATION OF LIGHT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz