Na początek parę odnośników: myspace, blogspot, bandcamp i... facebook. Tyle starczy.
Ujął mnie ten zespół. Naprawdę. Mam wrażenie, że mogliby wszystko umieścić w swojej muzyce i w całości sprawdzałoby się to. Nic nie wydawałoby się nie na swoim miejscu. To z pewnością jakiś dar.
Mogą zrobić piskliwo-skrzypiący kawałek elektroniczny, a chwilę później zaprezentować okołoakustyczną wstawkę i...nie ma prawa to dziwić. W końcu wychodzi się to z jednej filozofii muzycznej.
Niech za jakiś muzyczny drogowskaz robią te wyrazy: Ben Frost, Fennesz, Grouper, Tim Hecker, Unwound. I Jung. Carl Jung.
Ten album jest więc swoistym koktailem... Albo drinkiem. Podobno wsadza się do niektórych cebulkę. Nie wiem, kto na to wpadł, ale skoro tyle osób to chwali - znaczy coś zadziałało. Podobnie jest w tym przypadku. Słucham raz za razem Haircuts i wciąż z przyjemnością zaczynam od nowa. Swoista surowość tych dźwięków ma w sobie coś...poetyckiego.
Kolejni szaleńcy z Chicago do kolekcji.
Tracklist:
01 seeds on a sunday wedding
02 marc ribot can kiss my furry ass!
03 come to pop pop
04 i got just got shot in the love handle
05 take something with you
06 gpa wont stop being epic
07 the fall of leaves
08 let you down
09 i'm all better
10 new dress
HAIRCUTS
Przypominam, że było o nich niedawno tu.
I wierzę, że jeszcze nieraz się pojawią.
I wierzę, że jeszcze nieraz się pojawią.
Ujął mnie ten zespół. Naprawdę. Mam wrażenie, że mogliby wszystko umieścić w swojej muzyce i w całości sprawdzałoby się to. Nic nie wydawałoby się nie na swoim miejscu. To z pewnością jakiś dar.
Mogą zrobić piskliwo-skrzypiący kawałek elektroniczny, a chwilę później zaprezentować okołoakustyczną wstawkę i...nie ma prawa to dziwić. W końcu wychodzi się to z jednej filozofii muzycznej.
Niech za jakiś muzyczny drogowskaz robią te wyrazy: Ben Frost, Fennesz, Grouper, Tim Hecker, Unwound. I Jung. Carl Jung.
Ten album jest więc swoistym koktailem... Albo drinkiem. Podobno wsadza się do niektórych cebulkę. Nie wiem, kto na to wpadł, ale skoro tyle osób to chwali - znaczy coś zadziałało. Podobnie jest w tym przypadku. Słucham raz za razem Haircuts i wciąż z przyjemnością zaczynam od nowa. Swoista surowość tych dźwięków ma w sobie coś...poetyckiego.
Kolejni szaleńcy z Chicago do kolekcji.
Tracklist:
01 seeds on a sunday wedding
02 marc ribot can kiss my furry ass!
03 come to pop pop
04 i got just got shot in the love handle
05 take something with you
06 gpa wont stop being epic
07 the fall of leaves
08 let you down
09 i'm all better
10 new dress
HAIRCUTS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz